Lot z Warszawy do Santa Cruz - 5 godzin. Nasza baza - Machico. Kolejny dzień - wyprawa dokoła wyspy (wypożyczyłem Nissana Micrę - 30 euro/dzień) - Machico - Funchal (bez zwiedzania - to osobny temat raczej na cały dzień) - Camara de Lobos - wieki klif Cabo Girao - Ribeira Brava - Ponta do Sol - Ponta do Pargo - Porto Monitz - wracamy do Machico północnym wybrzeżem - przez S. Vicente - Ponta Delgada - Solar de Boaventura - Arco De S. Jorge.
...................................................................................................................................................................
Dokoła wyspy.
To był ostatni tydzień maja, pogoda u nas była piękna, a my wybieraliśmy się w daleką podróż. Samolot z Warszawy wystartował punktualnie. Po pięciu godzinach, zbliżaliśmy się do Madery. Najpierw zobaczyłem z okna samolotu, nagie skały i pagórki wschodniego półwyspu Ponta de Sao Lourenco, a po chwili zieloną wyspę. Była urzekająca - jak z pięknego folderu. Samolot przesuwał się wzdłuż wybrzeża, równolegle do krawędzi lotniska podpartego na palach. Poczułem lekkie mrowienie. Wiedziałem, że jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych lotnisk na świecie. Nie wątpiłem jednak nawet przez chwilę, że wszystko pójdzie dobrze. Pilot położył maszynę na prawe skrzydło i zaczęliśmy po łuku schodzić do lądowania. To był spokojnie wykonany manewr nawrotu i ustawienia się na wprost płyty lotniska. Po kilku minutach, samolot wolno kołował w stronę terminalu. Byliśmy na miejscu.
Lotnisko na Maderze. |