Grecja

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Włochy. Padwa* - w poszukiwaniu słońca

          Italia. Często o niej myślałem. Zawsze mnie tam ciągnęło. No, ale co z tego, skoro ciągle były sprawy ważniejsze i słoneczna Italia po raz kolejny i kolejny lądowała gdzieś na marginesie. Aż wreszcie kiedyś stało się inaczej. Zupełnie przypadkiem na celowniku pojawił się zamek Miramare na przylądku Grignano - niedaleko Triestu. Byliśmy wtedy na jednej z wysp koło Istrii. Dwie godziny jazdy samochodem i było po problemie. Triest i zamek były nasze. Tak to się zaczęło. Potem przyszła kolej na Palermo schodzone na piechotę, Mesynę, Taorminę i wyspy Liparyjskie. Tą drogą po marzeniach przyszło uzależnienie, a Triest i Palermo to skala tego wyzwania. Dwa bieguny tej samej Italii, dwa brzegi pomiędzy którymi – byłem tego pewien- jest jeszcze coś więcej, coś co ciągle mnie nakręcało, a nawet nie dawało spokoju. I zapewne dlatego znowu tu jesteśmy. Tym razem zaczarowało nas miasto nad rzeką Bacchiglione na Nizinie Padańskiej. To Padwa.                      
           Do miasta wjechaliśmy o 9 rano. Ulice były jeszcze mokre, jakby po nocnej ulewie, powietrze rześkie, a niebo posiniałe, bez gwarancji na dobrą pogodę. Ela była jednak w dobrym nastroju, tak jakby niosła w sobie ducha samych dobrych wiadomości. I to mi wystarczało. Czy Padwa w deszczu, czy Padwa w słońcu i tak będzie to niezapomniane wspomnienie; bo miasto jest przecież niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju. Z tym przekonaniem szedłem chodnikiem na Via Giuseppe Ferrari tuż przy ścianach klasztoru Abbazia di Santa Giustina. Ela podała mi rękę i szliśmy tak odtąd we dwoje, tak jak za starych dobrych lat.
To jedna z dawnych bram prowadzących do miasta. Tu niedaleko jest spory parking i jak się okazało granica historycznej części miasta, stąd więc zaczniemy nasz dzisiejszy spacer. To także dla nas szczęśliwe miejsce, bo najpierw chmury się przerzedziły, potem zaczęły się rozstępować, aż w końcu pokazało się słońce.






Tuż obok, jak okiem sięgnąć, wielki plac, podobno największy w Europie – Prato Della Vale. Miejsce jarmarków, festynów i licznych towarzyskich spotkań – szczególnie miejscowych studentów.





…… a na środku placu wyspa Memmia: cała w zieleni, otoczona wodami z kanału Alicorno, z podwójnym pierścieniem niezwykłych posągów - dookoła. Fascynujące miejsce.





Najpierw przez mostek, obok posagu króla naszego Jana III Sobieskiego, a potem uliczką Via Beato Luca Belludi dotarliśmy na Piazza del Santo.



Papieska Bazylika Świętego Antoniego ( Basilica Pontificia di Sant'Antonio di Padova) - największy kościół w Padwie.  Przez mieszkańców nazywana także - "Il Santo"


To imponująca budowla w stylu romańsko-gotycko-bizantyjskim, niezwykła, bo aż z ośmioma widocznymi z daleka kopułami. Ale to co najważniejsze jest jednak w środku. To święty Antoni – ten od cudów. I dlatego nic dziwnego, że przybywają tu tysiące ludzi poszukujący ratunku na swoje troski i beznadziejne przypadki, tych którzy chcą zobaczyć z bliska relikwie i grób tego słynnego franciszkanina.




Nawet Hanka Ordonówna śpiewała kiedyś: „Święty Antoni, święty Antoni, serce zgubiłam pod miedzą. Oj, co to będzie, święty Antoni, gdy się sąsiedzi dowiedzą”.





Wreszcie nogi poniosły nas do skrzyżowana z Via San Francesco, aż pod średniowieczny grobowiec Antenore - na zielonym skwerze przed budynkiem tutejszej prefektury.


….. a potem podcieniami średniowiecznych kamienic i wąskimi uliczkami dotarliśmy na Piazza dei Signori.


Torre Dell’Orologio czyli wieża z niebieskim zegarem - z pierwszej połowy XIV wieku. Stoi pomiędzy Palazzo del Capitanio i Palazzo dei Camerlenghi.





…… a na drugim krańcu tego samego placu, od razu wpada w oko frontowa ściana Chiesa di San Clemente ( kościóła św. Klemensa).



Było południe i słońce stało już wysoko, więc skryliśmy się na chwilę w podcieniach Loggia del Consilio.



Nie można przejść obojętnie obok wielkiego budynku, który wygląda jak kadłub przewróconego statku. To Palazzo della Ragione, wielka hala pomiędzy targowiskami przy Piazza delle Erbe i Pizza Della Frutta.


A to jest fontanna przy Via Municipio, nasze zbawienie od żaru spływającego dzisiaj z nieba.



Taka perełka u zbieg u Via Fiume i Via Francesco Squarcione.



… a ja dalej szukam cienia i chłodu.



Tuż obok tego kamiennego lwa przy Piazzetta Cappellato Pedrocchi znaleźliśmy fajną kawiarnię – świetny pretekst na nasz kolejny już przystanek.

Jednak prawdziwe kawiarniane królestwo w Padwie mieści się kawałeczek dalej, z wejściem od strony ratusza i uniwersytetu. Tradycja picia kawy sięga tu roku 1772.

Architektura Pedrocchi Cafe eighteenth century, to przypadek rzadko spotykanego i przewrotnego połączenia neoklasycyzmu z weneckim gotykiem. Ciekawe, prawda?


W tym miejscu wystarczy obrócić się na pięcie by stanąć przed Palazzo Moroni Sede Municipio di Padova – czyli przed miejscowym ratuszem.


Wreszcie spełniło się moje marzenie. Gdy jechaliśmy tutaj chciałem bardzo wejść na Uniwersytet Padewski (Università degli Studi di Padova) i zobaczyć go z bliska. To jedna z najstarszych uczelni w Europie. (rok zał. 1222). Prawie od zawsze kształcili się tu Polacy: Mikołaj Kopernik, Jan Kochanowski czy chociażby Jan Zamojski, ale dzisiaj także nie jest inaczej, jest tu sporo polskiej młodzieży.




To co chcieliśmy zobaczyć dzisiaj, mamy już za sobą - powoli wracamy więc w stronę parkingu.

Mała Wenecja u zbiegu: Via Roma, Via Gualchiere i Via Umberto I. Ładnie tu.



Spokojne miasto, życie bez zgiełku i bez pośpiechu, a do tego wszystkiego mili ludzie. Od dzisiaj - nasza ulubiona Padwa.







Jeszcze tylko na chwilkę, krótki przystanek na Piazza Della Vale, rzut oka na okazały i elegancki pałac La Loggia Amulea, a potem ostatni spacer w stronę Bazyliki Santa Giustina.



Jeden dzień w Padwie, cały dzień w Padwie to na dzień dobry jakby w sam raz. Przywitały nas chmury, pożegnało słońce i ani kropli deszczu. I to już mógłby być wystarczający powód, by polubić to miasto. Tak jednak nie jest, to przecież zbyt mało. Czar i magia przeszłości zastygłej w przepięknej architekturze, w ulicznym bruku, w historii placów, kościołów, kamienic i pałaców, niezwykła atmosfera kolorowych bazarów, zapach kawiarni, barów i cukierni tworzą klimat miasta, które polubiliśmy oboje - i  ja i Ela. Zawsze będziemy o tym pamiętać.


Koniec.


Padwa* (wł. Padova ) – miasto w północno-wschodnich Włoszech, w regionie Wenecja Euganejska, leżące nad rzeką Bacchiglione na Nizinie Padańskiej - 212 tysięcy mieszkańców. Zabytki: romańsko-gotycko-bizantyjska bazylika św. Antoniego (1232-1307), katedra i baptysterium (XI-XII w.), Palazzo del Bo (historyczna siedziba uniwersytetu), wewnątrz m.in. sala Anatomicum z 1594 r., kaplica Scrovegnich z freskami Giotta (XIV w.), Palazzo Della Ragione z 1219 roku, największa hala bez podparcia kolumnami w Europie o wysokości 24 metrów, plac Prato della Valle z XVIII wieku, bazylika św. Justyny z Padwy (Santa Giustina) z opactwem benedyktynów, Loggia Gran Guardia (1493–1526), Casa de Ezzelino (XII w.), Logia del Consiglio (XV-XVI w.), Palazzo del Capitanio – rezydencja weneckiego gubernatora na Piazza dei Signori, Oratorio di San Giorgio z freskami Altichiero, Scuola del Santo z freskami Tycjana, najstarszy na świecie ogród botaniczny (1545), kościół Augustianów (Chiesa degli Eremitani) z XIII wieku, kościół św. Zofii z X wieku, z absydą z wieku XII – najstarszy kościół w mieście, kościół San Gaetano, Caffé Pedrocchi z XIX wieku, most San Lorenzo z czasów rzymskich, fortyfikacje miejskie z XVI wieku o długości 11 km