Grecja

piątek, 1 lutego 2019

Polskie góry. Stara Morawa (cz.III.) - ... czyli, jak odkryliśmy Długopole.

     
          Wczoraj pieszo, dzisiaj autem, wczoraj na Śnieżnik, a dzisiaj wokół tej niezwykłej góry. Taki urodził nam się plan na kolejny dzień. Okolica jest tak piękna, że grzechem byłoby zapomnieć o tutejszych wioskach i maleńkich miasteczkach. Doskonała to więc okazja, by pojechać nieco dalej od Starej Morawy i rozejrzeć się w terenie.
         Złote liście jesieni pobieliły się zimową szadzią, pola, łąki i stoki posypane świeżym puchem obdarowały nas niespodziewanie cudowną scenerią. Tylko jechać. Zima była wszędzie wokół nas. Od rana mniejsze płatki leciały z nieba razem z dużymi, najpierw powoli, a potem coraz nachalniej, wiatr kręcił nimi przy ziemi, a ja zacząłem w końcu się obawiać, że powstałe przez to zaspy zatarasują nam drogę gdzieś w górach, że ugrzęźniemy w śniegu i wszystkie plany po prostu wezmą w łeb. Po śniadaniu jednak pogoda złagodniała, w nas wstąpił nowy duch i zaczęliśmy, przygotowania do wyjazdu. Szykował się  -  kolejny - piękny dzień.
……………………………………………………………………………………………………………..
Nasza trasa: Stara Morawa – Stronie Śląskie – Sienna, Czarna Góra – Bystrzyca Kłodzka – Długopole Zdrój – Międzygórze – Biała Woda - Stara Morawa – 80 kilometrów
……………………………………………………………………………………………………………..

Sienna - nasz pierwszy przystanek.



W  okolicy Czarnej Góry.







Ośrodek narciarski.




… jedziemy dalej.


Bystrzyca Kłodzka.















Długopole Zdrój - to nasze odkrycie sezonu. Nigdy, dotąd, tu nie byliśmy. 








Niezwykła stacja kolejowa. 


















….. i tak dotarliśmy do Międzygórza.












Niezwykła sceneria i szum spadającej z wysoka wody. 











 …. jak w maleńkim szwajcarskim kurorcie. 








W drodze powrotnej do Starej Morawy.


Uroki zimy.






         Dochodziła czwarta po południu, gdy w drodze powrotnej przy wyjeździe z Wilkanowa wjechaliśmy w wąską asfaltówke. Pięła się łagodnie zakosami wśród otwartych pól, prowadząc nas do Marianówki, a potem jeszcze dalej, do skrzyżowania z drogą numer 392 łączącą Bystrzycę Kłodzką ze Stroniem Śląskim. Jezdnia była tu wolna od śniegu, ale przed nami, na horyzoncie, nisko zawieszone, ciemne chmury mogły zwiastować, że koło Idzikowa i Siennej może znowu padać śnieg. I tak też się stało - dokładnie -  tak jakbym wykrakał. Ciężarówka, którą dogoniłem koło Białej Wody, niestety, ale nie dawała mi wyboru, więc wlekliśmy się  razem, aż do rozjazdu na Janową Górą i nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, by zabierać się - w którymkolwiek momencie - do jej wyprzedzania. Kiedy wjechałem na hotelowy parking dzień witał się już z nocą, a ławice śnieżnych płatków, spadających wolno z góry tworzyły wokół nas bajecznie zaczarowane białe morze.