Grecja

niedziela, 1 lipca 2018

Włochy. Murano*


        Minęła dwunasta w południe i mimo, że od kilku godzin byliśmy już na nogach postanowiliśmy popłynąć - jeszcze tego dnia - na wyspę Murano. Pomyślałem, że być na Lagunie Weneckiej i nie zajrzeć tam, to byłby dopiero grzech. Podzieliłem się tą odkrywczą myślą z Elą, a ona – nadgryzając łapczywie kolejny kawałek kanapki – spojrzała mi prosto w oczy i kiwnęła głową na tak. I co by nie miało to znaczyć, było dla mnie rozkazem, nad którym nie zamierzałem dyskutować. To przecież tylko niecała mila na północ od Wenecji, a dostać się tam można co najmniej na kilka sposobów – kalkulowałem. Spojrzałem w przewodnik i połapałem się od razu, że tramwaj wodny będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem.
        Murano podobnie jak wiele innych miejsc na lagunie, to na ogół zlepek małych wysepek, obszar podzielony kanałami i połączony wieloma mostami. Ponadto, turystycznie to atrakcyjne miejsce z co najmniej dwóch powodów: po pierwsze ma bogatą historię i kilka ciekawych zabytków, a po drugie to miasteczko słynące - od wieków - z produkcji znanego na całym świecie szkła. Tak, tak to tu produkuje się to słynne weneckie szkło.
        Było piętnaście po drugiej, gdy podpłynęliśmy do wyspy od jej południowej strony. Na powitanie przemknęło przed nami kilka wodnych taksówek i to z takim impetem, że aż ciarki przeszły po plecach. - No cóż, pewnie tak musi być – pomyślałem; istne szaleństwo. Chwilę później łódź dobiła do brzegu i zeszliśmy na ląd. Nie miałem żadnego planu, ale miałem dobry przewodnik i to musiało nam  wystarczyć.
Morska latarnia - Faro di Murano






Przed nami – po prawej stronie - przystanek Murano Navagero



Mała faktoria szkła przy Fundamenta Giovanni dei Battuti.








Weneccy mistrzowie przy produkcji szkła.








Jeden z wielu  sklepów oferujących wyroby artystycznego szkła z Murano.









Most na kanale przy Fundamenta Marco Giustinian







Przystanek vaporetto przy Riva Longa







Symbol Murano - niebieska, szklana gwiazda. 







Torre dell’Orologio – czyli tutejsza wieża zegarowa.







Widok na kanał  z  mostu Ponte Longo



Jeszcze jeden sklepik



















Pół dnia w Murano, całe popołudnie, aż do wieczora to był udany skok w bok, ucieczka od tłumów w Wenecji – doskonały pomysł. Tu tylko czasem wysypują się na przystankach z vapuretto ciekawscy przybysze. Tak jakby zagubieni, zagapieni, zamyśleni, oślepieni; rozglądają się najpierw wokół siebie, potem nieco dalej, wodzą wzrokiem po niebie, aż wreszcie znikają w wąskich uliczkach. I na kilka godzin ślad po nich ginie. Błądzą tak jak i my po kościołach, pałacach, placach, sklepach, kawiarniach i restauracjach. Zaglądają zapewne także do małych faktorii, żeby zobaczyć na własne oczy jak powstają tu szklane cacka; od hutniczego pieca, po ich formowanie i robienie detali do ostatecznego końca. Tak właśnie było tego popołudnia z nami. Byliśmy wszędzie, gdzie mogliśmy tylko być, a teraz już czas wracać, znowu ruszamy na lagunę.




Murano*– niewielka wyspa (o powierzchni 1,17 km²) na lagunie niedaleko Wenecji. Liczy około 5 tysięcy mieszkańców. Znana powszechnie z produkcji artystycznego szkła. To tutejsi mistrzowie sprawili, że wyrabiane od VIII w. przez Greków i Rzymian chropowate i mętne w kolorze szkło zyskało nową jakość. Dopiero tutaj na przełomie XII i XIII w. udoskonalono produkcję i to do tego stopnia, że szkło stało się wreszcie twarde i przezroczyste. W roku 1291 założono tu pierwszą hutę szkła. Pod koniec XIII wieku wszystkie piece szklarskie z Wenecji - z obawy przed pożarami – przeniesiono właśnie na wyspę Murano. Całą związaną z tym historię można przybliżyć sobie w tutejszym – Museo Vetrario. Jest to jedyne takie muzeum we Włoszech i jedno z nielicznych na świecie. Można zobaczyć tu przykłady doskonalenia przez wieki technik produkcji szkła od czasów antycznych aż do współczesności. W Murano warto ponadto zwiedzić: romańską Katedrę Santi Maria e Donato, Kościół San Pietro Martire, Kościół Santa Maria degli Angeli czy też Palazzo da Mula.