Grecja

środa, 18 września 2019

Korona Gór Polski. Wejście na Śnieżnik.

      Telefon odezwał się o szóstej. – Czas wstawać – pomyślałem. W głowie miałem jeszcze strzępki jakiegoś snu. Nie pamiętałem, ale to nie mógł to być zły sen. Odrzuciłem kołdrę i cicho na palcach ruszyłem w stronę łazienki. Ela ciągle spała z delikatnym uśmiechem na twarzy. Tak jakby kompletnie zapomniała, że wybieramy się dzisiaj w góry.
     Godzinę późnej jedliśmy już śniadanie. Za oknem zaświeciło słońce i nadzieja na dobrą pogodę. Ulżyło mi. Bałem się deszczu, a jeszcze bardziej zimna. Szczęście nam jednak sprzyjało. Idziemy dzisiaj z Międzygórza na Śnieżnik (1426 m n.p.m.), to około dziewięciu kilometrów i jakieś cztery godziny marszu w jedną stronę. W spożywczym, na rogu kupiłem świeże bułki, Ela zrobiła kanapki i z wypchanym plecakiem wyszedłem nareszcie z pensjonatu. Nie musiałem nawet spoglądać na mapę. Doskonale wiedziałem, w którą drogę powinniśmy wejść.
Z ulicy Sanatoryjnej skręciliśmy w Śnieżną i tak zaczęliśmy wędrówkę.  





….  przez   pierwsze dwa kilometry – byliśmy na niebieskim szlaku.


….. wzdłuż strumienia Wilczka


Tu szlak przechodził z niebieskiego w  czerwony – 5  kilometrów  do  schroniska








Na szczęście sporo tu cienia – dobre warunki do górskiej włóczęgi.
















Podejście - od północnej strony.



Dochodziła  jedenasta, gdy zobaczyliśmy z daleka dach  drewnianego budynku.







Jeszcze tylko kilka kroków i tuż obok płotu, weszliśmy na Halę pod Śnieżnikiem. Schronisko znajduje się na wysokości 1218 m n.p.m., na odkrytym, zachodnim stoku góry. Główną jego część stanowi tzw. szwajcarka – typowa turystyczna stanica z drugiej połowy XIX w. - ufundowana (w roku 1871) przez księżniczkę Mariannę Orańską. To jedno z najstarszych schronisk na ziemiach polskich. Z punktu widokowego rozciąga się ładna panorama na rozległą dolinę i pobliskie szczyty.

Od tego miejsca szliśmy już tylko zielonym szlakiem   - do  końca aż na  sam szczyt.

















Spojrzałem na zegarek,  była 12.30  - dotarliśmy do celu.  


Śnieżnik - (1426 m n.p.m.) zwany też Śnieżnikiem Kłodzkim albo jak kto woli Kładską Śnieżką ( w Czechach), Glatzer Schneeberg (w Niemczech) lub Spieglitzer Schneeberg (w Austrii). To najwyższy, graniczny szczyt  po polskiej stronie w Sudetach Wschodnich. 








Tu kiedyś  była  pieczątka dla klubowiczów  Korony Gór Polski, teraz zostały tylko jej resztki.




      To nie było trudne podejście. Wprawdzie gór nigdy nie należy lekceważyć i ja doskonale o tym wiem, ale trzeba też umieć się nimi cieszyć. Tak, tak cieszyć, pamiętając także i o tym, że potrafią być groźne i nieobliczalne, że tutaj wszystko może się zmienić w kilka minut i niespodziewanie uderzyć: wiatrem, deszczem, piorunem i przejmującym chłodem. Zaskoczyć i sponiewierać człowieka, odebrać mu siły, wolę i zepchnąć na skraj fizycznej wytrzymałości. Tym razem jednak tak nie było. Dostaliśmy prezent. Góry się do nas uśmiechnęły tak jak i uśmiechali się ludzie, których po drodze mijaliśmy.
      Ela wyjęła z plecaka kolejną kanapkę i podzieliła się ze mną. Usiedliśmy po turecku obok siebie i w ciszy wpatrywaliśmy się w pomazane słońcem bliższe i dalsze szczyty. Było cudownie.