Za oknem było już ciemno, gdy zadzwoniła komórka. Ela odebrała i zamknęła się w małym pokoju. Tak jakby chciała być sama. Pół godziny później wyszła i oznajmiła, że za dwa tygodnie jedziemy do Tuliszkowa.
- Przyjeżdża z Niemiec Bogusia i robimy rodzinne spotkanie – powiedziała.
- Fajnie, niech tak będzie – odpowiedziałem. Przynajmniej coś będzie się działo. Dawno nie byłem w tym Tuliszkowie, spojrzałem więc z ciekawości na mapę i wszystko stało się jasne. Pomysł podobał mi się coraz bardziej.
Tuliszków - maleńkie miasteczko pomiędzy Kaliszem, a Koninem.
Łypnąłem jeszcze raz na mapę i szybko wyłowiłem kilka ciekawych miejsc po drodze, w których moglibyśmy się zatrzymać, zrobić przerwę w podróży, a także co nieco pozwiedzać. Wieczorem oddzieliłem plewy od ziarna i poszedłem pogadać o tym z Elą.
Suma summarum stanęło na tym, że zrobimy sobie dwa przystanki: zatrzymamy się w Lewkowie przy Pałacu Lipskich i w Gołuchowie przy Zamku Czartoryskich. To miejsca o których do tej pory nie mieliśmy zielonego pojęcia, dlatego mogły być dla nas interesujące.
Wszystko zaczęło się niefortunnie. Była dziesiąta rano, gdy wjechaliśmy do Lewkowa. Tu w głębi parku stoi klasycystyczny (wybudowany w latach 1786 – 1791) pałac sędziego kaliskiego Wojciecha Lipskiego. Zapowiadało się obiecująco, a skończyło fatalnie. Wbrew zapowiedzi, na stronie internetowej, brama z kłódką i łańcuchem znaczyła tylko jedno. Pałac był niedostępny. Jak powiedzieli nam miejscowi – w remoncie.
Gołuchów, za to, przyjął nas z otwartymi ramionami. Wszystkie bramy: i parkowe, i zamkowe stały otworem. Dochodziła dwunasta w południe, gdy stanęliśmy na zamkowym dziedzicu.
- Przyjeżdża z Niemiec Bogusia i robimy rodzinne spotkanie – powiedziała.
- Fajnie, niech tak będzie – odpowiedziałem. Przynajmniej coś będzie się działo. Dawno nie byłem w tym Tuliszkowie, spojrzałem więc z ciekawości na mapę i wszystko stało się jasne. Pomysł podobał mi się coraz bardziej.
Tuliszków - maleńkie miasteczko pomiędzy Kaliszem, a Koninem.
Łypnąłem jeszcze raz na mapę i szybko wyłowiłem kilka ciekawych miejsc po drodze, w których moglibyśmy się zatrzymać, zrobić przerwę w podróży, a także co nieco pozwiedzać. Wieczorem oddzieliłem plewy od ziarna i poszedłem pogadać o tym z Elą.
Suma summarum stanęło na tym, że zrobimy sobie dwa przystanki: zatrzymamy się w Lewkowie przy Pałacu Lipskich i w Gołuchowie przy Zamku Czartoryskich. To miejsca o których do tej pory nie mieliśmy zielonego pojęcia, dlatego mogły być dla nas interesujące.
Wszystko zaczęło się niefortunnie. Była dziesiąta rano, gdy wjechaliśmy do Lewkowa. Tu w głębi parku stoi klasycystyczny (wybudowany w latach 1786 – 1791) pałac sędziego kaliskiego Wojciecha Lipskiego. Zapowiadało się obiecująco, a skończyło fatalnie. Wbrew zapowiedzi, na stronie internetowej, brama z kłódką i łańcuchem znaczyła tylko jedno. Pałac był niedostępny. Jak powiedzieli nam miejscowi – w remoncie.
Gołuchów, za to, przyjął nas z otwartymi ramionami. Wszystkie bramy: i parkowe, i zamkowe stały otworem. Dochodziła dwunasta w południe, gdy stanęliśmy na zamkowym dziedzicu.
Zamek w Gołuchowie - tym razem szczęście nam dopisało.
Historia zamku bierze swój początek w latach 1550 – 1560r. Wtedy to wybudowano tu dla Rafała Leszczyńskiego starosty radziejowskiego i wojewody brzesko-kujawskiego, wczesnorenesansowy bastion.
Prawdziwa metamorfoza nastąpiła tu w II połowie XIX w. za sprawą Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej.
W przebudowanym zamku umieszczono bogatą kolekcję dzieł sztuki, tworząc w ten sposób profesjonalne muzeum.
Gołuchów pozostawał w rękach rodziny Czartoryskich aż do II wojny światowej
Od 1951 w zamku mieścił się oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu.
W grudniu 2016 zamek został odkupiony od Fundacji Książąt Czartoryskich przez Skarb Państwa.
Interesujące zbiory, jest na czym oko zawiesić.
… kolekcja waz greckich.
… i ekspozycja starożytności etruskich oraz eksponaty sztuki egipskiej.
… można zobaczyć tu także dzieła średniowiecznego malarstwa, złotnictwa, fajansów, ceramiki, weneckiego szkła, a nawet wyrobów z kości słoniowej.
… elementy wyposażenia wnętrz, zabytki uzbrojenia, a nawet srebra rodowe Czartoryskich.
I to wszystko obejrzeliśmy z profesjonalną, miłą i sympatyczną przewodniczką. Fajna lekcja historii.
Zamek jest otoczony 158-hektarowym – uporządkowanym i zadbanym – parkiem.
Kaplica - tu spoczywa Elżbieta Izabella z Czartoryskich Działyńska.
Zamkowa oficyna.
Z Lewkowem nam nie wyszło, ale za to w Gołuchowie było rewelacyjnie; to był strzał w dziesiątkę. Przyznam, że nie doceniałem tego miejsca. Gdzieś leżało na poboczu moich szlaków i zainteresowań. Cieszę się, że w drodze na rodzinne spotkanie do Tuliszkowa, znaleźliśmy takie cudo.
Pogoda nas zachęcała i na koniec poszliśmy jeszcze na długi spacer, alejkami pośród drzew, których kody sięgają co najmniej dwustu lat. Czuć tu zapach przeszłości i przynależności do epoki, która już bezpowrotnie przeminęła.
Na brzegu łąki drzewa łagodnie chwiały się od wiatru i rzucały na trawę swoje długie cienie. Gdzieś wysoko śpiewał skowronek, a słońce drażniło moje oczy, gdy tylko zdjąłem okulary. Pięknie tu.
Spojrzałem na zegarek.
Potem przyszła cisza aż wreszcie, w plecaku, odezwała się komórka. To Bogusia znowu się o nas upominała. Trzeba było już jechać.
Pogoda nas zachęcała i na koniec poszliśmy jeszcze na długi spacer, alejkami pośród drzew, których kody sięgają co najmniej dwustu lat. Czuć tu zapach przeszłości i przynależności do epoki, która już bezpowrotnie przeminęła.
Na brzegu łąki drzewa łagodnie chwiały się od wiatru i rzucały na trawę swoje długie cienie. Gdzieś wysoko śpiewał skowronek, a słońce drażniło moje oczy, gdy tylko zdjąłem okulary. Pięknie tu.
Spojrzałem na zegarek.
Potem przyszła cisza aż wreszcie, w plecaku, odezwała się komórka. To Bogusia znowu się o nas upominała. Trzeba było już jechać.