Grecja

piątek, 17 kwietnia 2020

Włochy. Rzym w pierszej odsłonie.

     Rzym to miasto, które chodziło mi po głowie już od dawna. Ostatnio sporo podróżowaliśmy i ciągle było coś ważniejszego, tym bardziej, że kalendarz był wypełniany zawsze z jakimś wyprzedzeniem i to na ogół tak, że wepchnięcie czegokolwiek w te plany stawało się kłopotliwe.
          Aż do teraz.
          Jedziemy do Rzymu i basta. Do Barcelony polecimy kiedy indziej. Postanowione.
   Pod murami Wiecznego Miasta, na Piazzole Apio, stanęliśmy we wczesny wrześniowy poranek. Pogoda była łaskawa i nic nie wskazywało, że coś może się w tej sprawie zmienić. Przeszliśmy przez Porta S. Giovanni i znaleźliśmy się na ruchliwym skrzyżowaniu co najmniej pięciu, a może nawet i sześciu ulic. Zakręciło mi się w głowie; istny galimatias. Jeszcze kwadrans temu, z tamtej strony muru, panował względny spokój, a tutaj dopadł nas nieznośny uliczny zgiełk.
        Miasto pokazywało inne oblicze.
     Skręciliśmy w lewo, w bezpieczny deptak, na wprost okazałej świątyni. Szum aut i skuterów oddalał się, a ja dopiero teraz poczułem ulgę. Ela znowu się uśmiechnęła. Byliśmy na słynnym Lateranie, a ta świątynia to Basillica di San Giovanni in Laterano. Rozejrzałem się dla pewności wokoło, a potem zerknąłem na mapę - wszystko się zgadzało. To stąd zaczniemy nasz dzisiejszy spacer. Potem pójdziemy do Koloseum, Forum Romanum, na Kapitol i plac Wenecki.
    Usiedliśmy na kamiennej ławeczce, otworzyłem mapę i pokazałem Eli: gdzie jesteśmy i co możemy dzisiaj zrobić i to tak, aby nie wykończyć się kondycyjnie, a jednak coś ciekawego zobaczyć. Była wniebowzięta – jak to w świętym mieście.
Na przedmieściach Rzymu





Piazzole Appio



Bazylika św. Jana na Lateranie 


















Piazza di S. Giovanni in Laterano.


Święte Schody(Scala Sancta) z Pretorium





Kamienica przy Via Santo Stefano Rotundo





Via di S. Giovanni in Laterano.







Piazza del Colosseo






Amfiteatr Flawiuszów czyli słynne Koloseum – od strony Via Celia Vibena












Łuk Konstantyna







Łuk Tytusa przy Via Sacra.




Forum Romanum.


Kapitol – widok od strony Via dei Fori Imperiali.




Pomnik cesarza  Trajana


Widok na Chesa del Santissimo Nome di Maria al Foro Traino.


Altare della Patria czyli  "Ołtarz Ojczyzny" znany również jako Monumento Nazionale a Vittorio Emanuele II -  pomiędzy Piazza Venezia, a wzgórzem Kapitońskim.








Konny posąg  króla Wiktora Emanuela II.



Kapitol -  jedno z siedmiu wzgórz Rzymu.



Kapitolińskie schody



Gdzieś tu przed wiekami stała  świątynia Jowisza. 


Pomnik  Marka Aureliusza 


Wilczyca karmiąca Romulusa i Remusa. 





Widok ze wzgórza kapitolińskiego







Chwila odpoczynku.



      Było późne popołudnie. Miasto jeszcze nie gasło, ale było już wyciszone. Gdzieś w maleńkiej uliczce, pomiędzy: placem Weneckim, a Forum Trajana szukaliśmy dla siebie spokojnego miejsca. Byliśmy zmęczeni i trochę głodni.
    Pierwsze podejście pachniało porażką: głośne rozmowy w restauracji, półmrok, wyzywająco ubrane kobiety i facet, który przy stoliku w kącie lizał własne rany, nie mogły wróżyć niczego dobrego. Instynkt troski o własny tyłek wypchnął nas z powrotem na ulicę. Bogu dzięki.
     Kilka minut później, szczęście się do nas jednak uśmiechnęło. Zadbane wnętrze i przyjemne zapachy dolatujące od strony kuchni, wystarczały, by przestać kręcić nosem.
      Kelnerka była uroczą brunetką. Zjawiła się szybko i od pierwszego spojrzenia robiła wszystko, abyśmy byli zadowoleni. I byliśmy.
       Tego dnia Roma nas nie zwiodła. Była piękna, cała w słońcu, od rana do późnego popołudnia.