Grecja

poniedziałek, 30 marca 2020

Włochy. Tivoli w regionie Lacjum.

     Tego dnia ranek znowu był piękny. Gdy wjechaliśmy do Villaggio Adriano dochodziła dziewiąta. Droga snuła się pośród niskich zabudowań. Za kolejnym zakrętem ulica wyprostowała się, a na jej końcu ponad koronami drzew pokazały się wzgórza. Na jednym z nich rozsiadło się miasteczko, zerknąłem na mapę, ale i tak nie byłem pewien czy to Pantelucano, czy może Villanova. Wiedziałem jedynie, że jesteśmy coraz bliżej celu.
      Skręciliśmy w prawo i przy rozjeździe pokazała się tablica z napisem Tivoli. O to chodziło.
       Rozproszona zabudowa gęstniała i przy Via Nazionale Tiburtina zrobiło się bardziej miasteczkowo: sklepy, hotele, restauracje, parkingi i liczne domy mieszkalne. Do Tivoli mieliśmy stąd nie więcej jak pięć kilometrów. Chwilę później domy znowu zostały za nami i w przedniej szybie wyrosły oliwne gaje, a ulica przemieniła się w kawałek prowincjonalnej szosy.
      Pięliśmy się po łagodnym stoku aż do ostrego zakrętu w lewo, a potem jeszcze bardziej, aż do pierwszych zabudowań. Pod nami, z lewej strony odsłoniła się urocza panorama Lacjum.
        Wjechaliśmy wreszcie do Tivoli, miasteczka, które od wieków zamieszkiwane było przez najbogatszych Rzymian, miejsca wielu zabytków z najwyższej półki; polecanego przez turystyczne przewodniki. To właśnie dlatego tu przyjechaliśmy. A najbardziej, z wszystkiego, nęciła nas Villa d’Este i ogrody z fontannami, czyli tak szczerze mówiąc, to co zostało w spadku z czasów późnego renesansu.
       Wypiłem moje ulubione espresso, Ela cappuccino i mogliśmy zacząć nasz spacer.
   Na Piazzale delle Nazioni Unite było tłoczno, a ja przekornie bawiłem się w odróżnianie przybyszy od miejscowych. Liczne kawiarenki, restauracje i budki z pamiątkami, wyznaczały terytorium szwendania się turystów z całego świata. Ela podała mi rękę i poszliśmy na Piazza Giuseppe Garibaldi. To doskonale miejsc, by zrobić sobie pierwsze dobre zdjęcie w Tivoli. 
Okolice Rzymu.



Miasteczka na wzgórzach Lacjum






 Via Nazionale Tiburtina



Tivoli - Piazza Giuseppe Garibaldi.



Santa Maria Maggiore  przy Piaza Trento.





Villa d’ Ester (1509-1572)   






Widok  z  pałacowego okna  na okolicę.










… przed nami wzgórza,  pod nami ogrody










Widok z tarasu




Ogrody pełne  cudów (giardini delle meraviglie)


Cento Fontane (sto fontann)


Fontanna dell'Ovato (owalna )


Fontann di Nettuno (fontanna Neptuna)







Fontanna dell'Organo (grająca)












… ponownie na placu Trento


Via Santa Maria Maggiore


Żegnamy Tivoli



      Była piąta po południu, gdy ociężałe nogi zaczęły upominać się o litość. Co mieliśmy zobaczyć, zobaczyliśmy, a czym mieliśmy się nasycić – nasyciliśmy. Było super. Wypad do Tivoli zakończył się sukcesem, a nasza podróżnicza chciwość została całkowicie zaspokojona. I pewnie zostalibyśmy tu dłużej, gdyby nie nowe zobowiązania. Czas stał się natrętny, zaczął przyspieszać i nieznośnie poganiać. Cóż – trzeba było wiec jechać dalej.
      Tym razem Strada Regionalne numero 5 poprowadziła nas w stronę Rzymu.




7 komentarzy:

  1. Doskonała relacja i piękne zdjęcia. Takie typowo cudne włoskie krajobrazy, które trudno pomylić z innymi. Ogrody z fontannami bajeczne, widziałam je już wcześniej w jakimś programie podróżniczym. Wspaniałą mieliście wyprawę. Taki balsam dla duszy na dzisiaj dla mnie:) Dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że zaglądasz na tego bloga. To takie wspominki z niedawnych podróży. Teraz boleję, nad tym co dzieje sie we Włoszech. Bardzo im współczuję. To piękny kraj i fajni ludzie. Trzymamy za nich kciuki. Na pewno kiedyś tam wrócimy. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Teraz zostały nam tylko wspominki. Ale nigdy ich dość, szczególnie tych z pięknych Włoch, które tyle złego teraz doświadczają. To będzie ten sam kraj, a jednak inny! Życzę im jak najlepiej, nam zresztą też:)))

      Usuń
  2. Wonderful photos.
    I loved knowing your blog.
    janicce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne miejsca, cudowne slonce i az z tych zdjec czuje sie cieplo lata:) Ja obiecalaam swoim rodzicom, ze w przyszlym roku zabiore ich do Rzymu, bardzo chca zobaczyc to miejsce. Tylko zdecyduje sie na, to jak juz tam bedzie bezpiecznie. Pozdrawiam An

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To co się dzieje to prawdziwy dramat, ale bądźmy dobrej myśli i z pewnością kiedyś znowu wrócimy na szklaki: i włoskie i polskie i wiele, wiele innych. Pozdrawiam.

      Usuń