Cel: Ołomuniec - historyczna stolica Moraw i najważniejsze miasto regionu Hana.
Nasza trasa : Opole - Prudnik - Krnov - Bruntal - Sternberk - Ołomuniec.
Nasza ścieżka:
Część I - parking na ulicy kpt. Nalepky - stąd przez most na Morawie w ul. Komenskeho i dalej w ul. 1 Maja - potem skręt w prawo w ul. Dómską do katedry św. Wacława - powrót Dómską i przejście prosto w ul. Wurmovą na Biskupske namesti - ul. Marianską do namesti Republiky – potem w ul. Denisovą - przy kościele Jezuitów skręt w lewo w ul. Univerzitni - obok kaplicy św. Sarkandra.
Część II - wejście w ul. Na Hrade i dalej prosto na Żerotinovo namesti - za kościołem św. Michała skręt w prawo w ul. Skolni - wejście na Horni namesti i dalej na Dolni namesti aż do kościoła kapucynów - i powrót za kolumną Mariacką - na Horni namesti obok fontanny Juliusza Cezara - wejście w ul. Opletalovą - w stronę kościoła św. Maurycego i dalej przez ul. Pekarską w ul. Denisovą - powrót przez plac Republiki i ul. Komenskeho - na most na Morawie i przejście do parkingu skąd zaczęliśmy nasz spacer.
....................................................................................................................................................…………..……….
A było to tak. Znowu przyszła jesień, zupełnie tak jak rok temu, też było ciepło i kolorowo od przebarwionych liści i drzew, które kołyszą się pod moim oknem. Wtedy pognało nas do Świeradowa, a teraz chce nam się jechać do Ołomuńca.
To nie był mój pomysł, wszystko wymyśliła Ela. Ja szczerze mówiąc nie lubiłem Ołomuńca - nie lubiłem - bo miałem swój powód, a więc tak naprawdę nie wiem dlaczego się zgodziłem. - Wiesz przecież, że kiedy tylko jedziemy do Chorwacji, zawsze w tym Ołomuńcu coś niedobrego musi nas spotkać: remonty ulic, kiepskie objazdy, a ostatnio nawet czepialscy policjanci – próbowałem jej jakoś to wyperswadować. Nic jednak nie pomagało. Spojrzała na mnie z pobłażaniem, wysłuchała mojego ględzenia, a na koniec uśmiechnęła się. - Skończyłeś? - zapytała. – Tak – westchnąłem - No to bierz się do pakowania plecaka.
Droga z Prudnika do Krnova. |
Dzień
zaczął się dobrze: przewodnik, kanapki, aparat
fotograficzny, aha no i trochę koron - wszystko jest. Można więc jechać. Pogoda od rana nam sprzyja, a droga prawie
pusta, prowadzenie auta to prawdziwą przyjemność. Do Ołomuńca mięliśmy około 160 kilometrów –
czyli - pi razy drzwi – to jakieś nieco
ponad dwie godziny spokojnej jazdy.
Waclawskie namesti i katedra św. Wacława |
Katedra św. Wacława |
Przeszliśmy najpierw przez most na Morawie, a potem na przedłożeniu ulicy Komenskeho, pokazał się Młyński Potok – rzeczka obszyta jesienną szatą pożółkłych liści. To tu zaczyna się prawdziwy Ołomuniec: dostojne kamienice mieszają się z prowincjonalnymi porterówkami. Dopiero teraz czuć, że miasto ma swoje korzenie i duszę. Krótką uliczką weszliśmy na Vaclavske namesti i przed dwunastowieczną romańską katedrę po neogotyckim liftingu. To prawdziwy kawałek bogatej i pięknej historii średniowiecznej stolicy Moraw.
Nawa główna. |
We wnętrzu panowała
kompletna cisza, byliśmy sami, nikt nam nie przeszkadzał i nie zabraniał robienia zdjęć. Po raz drugi tego samego dnia
byłem mile zaskoczony. Więcej na temat historii katedry można znaleźć na
stronie - http://www.olomoucky-kraj.com/object.php?object=10&l=2
Wnętrza katedry. |
Na dworze jest bezwietrznie i
ciepło, lipy na dziedzińcu złocą się w słońcu, a my przy małym stoliku czekamy
aż podadzą nam kawę. To już kolejny raz
listopadowa aura jest dla nas łaskawa. Ten miesiąc jeszcze nigdy w podróży nas nie
zawiódł. Byliśmy przecież kiedyś w listopadowym Londynie potem dwa listopadowe dni spędziliśmy
w Świeradowie, a teraz jesteśmy tutaj. Zawsze było z nami słońce, tak jak i dzisiaj.
W drodze na Biskupske namesti. |
Ulicą Dómską zeszliśmy powoli w dół, do pierwszego skrzyżowania z tramwajowymi szynami, a potem dalej – prosto - brukowana Wurmova zaprowadziła nas na Biskupske namesti, na przytulny - zamknięty z czterech stron barokowymi budynkami - plac z małym parkiem pośrodku. To taki kameralny zakątek miasta. Mnie jednak ciekawość prowadziła w zupełnie inną stronę. Chwilę później przez okazałą bramę w budynku o seledynowej elewacji, weszliśmy na duży dziedziniec tutejszego uniwersytetu - Univerzita Palackého. Fascynujące miejsce.
Centrum informacyjne Uniwersytetu Palackiego. |
Uniwersytecki dziedziniec. |
Najpierw poczułem
respekt, a potem zupełną swobodę. Nikogo nie interesowało co my tu robimy.
Ludzie byli uprzejmi i uśmiechnięci. Nikt się nas nie czepiał. Wchodziliśmy
wszędzie bez problemów i mogliśmy robić zdjęcia, gdzie tylko mieliśmy
ochotę. Znowu byłem mile zaskoczony, tym bardziej, że nie znoszę buców, którzy ciągle próbują mi
czegoś zabraniać, albo za zrobienie niewinnej fotki każą sobie płacić.
Univerzita Palackého to jest najstarszy uniwersytet na Morawach, a zarazem
drugi pod względem starszeństwa w Czechach - po Uniwersytecie Karola w Pradze.
Jego początki sięgają roku 1573,
a niektóre istniejące do tej pory wydziały mają bogatą
wielowiekową historię: wydział teologiczny od roku 1573, wydział filozoficzny
od 1576, wydział prawa od 1679,
a wydział lekarski od 1782.
Kolorowe dachy i fasady przy ulicy Mariańskiej. |
Z uniwersyteckiej bramy wyszliśmy
na ulicę Mariańską, z zamiarem dojścia do placu Republiki. Tuż przy wylocie, po lewej
stronie minęliśmy urząd pocztowy kierując się wprost na fontannę Trytonów. To
tu właśnie schodzi się kilka ulic, a
fontanna dodaje temu miejscu ważnego i dostojnego charakteru. Wygląda tak jakby
miała coś wspólnego ze słynną fontanną na Piazza Barberini w Rzymie. Nieco
dalej - po drugiej stronie placu - zwraca na siebie uwagę secesyjny gmach Muzeum
Sztuki Współczesnej. Jest pobladły w odcieniach platyny i wygląda z daleka jak
albinos pośród innych budynków. I w taki
to oto sposób znaleźliśmy się na ulicy
Denisovej - visa-a-vis kościoła
Jezuitów.
Stare Miasto w Ołomuńcu jest
drugim po centrum Pragi, największym zespołem zabytkowym w Czechach.
Moje uprzedzenia i urazy do
Ołomuńca powoli odchodzą w zapomnienie. Coraz bardziej podoba mi się to miasto.
Czarują miejskie pałace, piękne wille, kościoły, kaplice, muzea, galerie i budynki uniwersyteckie. Niezwykłą ozdobą są place i barokowe fontanny z antycznymi przypowieściami.
Dzyń, dzyń -
zza zakrętu od strony ulicy Pekarskiej, niespodziewanie wtoczył się bordowy tramwaj.
Przejechał tuż obok nas, a ja z ciekawości odprowadziłem go wzrokiem do pobliskiego
przystanku. Z wagoników wysypali się
ludzie i na chwilę zrobiło się tłumnie. Tramwaj ruszył w stronę wielkiej katedry, która - w głębi - przegradzała ulicę. Najpierw
jechał na wprost, a potem zniknął za rogiem kamienicy. Odwróciłem się i ruszyliśmy dalej.
Na placu Republiki. |
Kościół Marii Panny Śnieżnej - zwany także kościołem Jezuitów. |
Na wprost Muzeum Sztuki
Współczesnej, po drugiej stronie ulicy Denisovej stoi barokowy kościół Marii
Panny Śnieżnej. W osiemnastym wieku - na fundamentach klasztoru franciszkanów -
wybudowali go jezuici. Przez całe lata służył środowisku uniwersyteckiemu, a
potem wojskowemu.
Przeszliśmy na drugą stronę ulicy
i tuż za kościołem skręciliśmy w lewo. Kątem oka zauważyłem tabliczkę
wskazującą drogę na: Jezuitsky Konvikt, Chram sv. Michala i Kapele sv. Jana
Sarkandera. Byliśmy więc na dobrej drodze.
Na Uniwersyteckim Placu. |
Uniwersytet Palackiego. |
Kamienice po prawej stronie
wyraźnie są dotknięte zębem czasu; trochę szare, pomarszczone, a nawet i połuszczone.
Tu uliczka Univerzitni przemienia się w niewielki plac o tej samej nazwie. Miejsce
pełne uroku: tajemnicze bramy, liczne portale, ścienne malowidła i figurki, a
ponadto dużo cienia w enklawie delikatnego chłodu i kameralna przestrzeń, w
której echo odbija się od ścian. Można by tu kręcić filmy kostiumowe – przeszło
mi przez myśl.
Ulica Univerzitni. |
Nad okazałą
bramą po lewej stronie ulicy widnieje data 1667, a na kamiennej
tablicy obok wyryty jest napis - Univerzita Palackeho, Filozoficka Fakulta,
Pedagogicka Fakulta. To kolejny
uniwersytecki budynek w mieście. Spojrzałem - tylko przez moment - na Elę i już wiedziałem, że powinniśmy tu wejść.
Bez problemu, nie zatrzymywani przez nikogo, dotarliśmy po schodach na
uniwersyteckie korytarze. Ładnie tu. Wszędzie przemawia historia: i w murach i
na ściennych malowidłach, jest dostojnie, a echo niesie każdy krok i każde
słowo. Fascynujące miejsce.
Uniwersyteckie korytarze. |
Przeszliśmy
przez wszystkie kondygnacje aż w końcu znaleźliśmy taras z widokiem na jesienny park. W dole,
wśród dorodnych drzew widać zakole
Młyńskiego Potoku.
Wydział filozofii. |
Po kwadransie byliśmy ponownie na uniwersyteckim placu. Pomiędzy szczytami
dwóch kamienic jaśniała wielka piaskowa kaplica, jakby wcisnęła się pomiędzy
krawędzie ścian: hotelu Arigone i budynku wydziału teologicznego.
Z ciekawości podszedłem do
kamiennej tablicy. Okazało się, że to Cirilometodejska Teologicka Fakulta.
Kapica św. Jana Sarkandra. |
Do wyboru mieliśmy dwie uliczki:
na wprost, obok hotelowych drzwi ulica Mahlerova i w lewo ulica Na Hrade. Po środku stoi w tym miejscu neobarokowa kaplica z
figurą św. Jana Sarkandra, a nieco dalej znajduje się niewielka fontanna
(Pramen živé vody) i kolejny posag – tym razem - św. Jana Nepomucena. Weszliśmy do chłodnej i
cichej kaplicy. Było pusto i jasno -
światło przebijało się z okien od strony kopuły do nawy, a stamtąd jeszcze
niżej ogarniając wszystkie zakamarki. Ciekawe miejsce, czas jednak ruszać dalej - pomyślałem. Bez słowa wyszliśmy
znowu na ulicę.
Koniec części I.
Lubię Czechy (chyba przede wszystkim ze względu na smażony ser :). Jeżeli jeszcze nie byłeś, polecam miasto Mikulov
OdpowiedzUsuńTo ładny kraj i mili ludzie. Do Czech mamy niedaleko, wiec czasem tam zaglądamy.
UsuńPozdrawiam.
Kris
Nie byłam jeszcze, w ogóle mało Czech widziałam, a to taki ładny kraj i przyjaźni ludzie. Mam jednak uraz: jak ostatnio byliśmy w Pradze nawigacja trochę zwariowała i kazała nam m.in. skręcać do rzeki :) Coś, co w Niemczech czy Polsce nigdy nam się nie zdarzyło...
OdpowiedzUsuńPragę zawsze warto odwiedzić. Historia z nawigacją może być tylko dowodem na to, że Czechy to kraj wyjątkowy. Polecam Czechy Południowe: zamek Hluboka, Crvena Lhota na wodzie, Czeski Krumlov (perła), Zlata Koruna, Rożemberk i okolice wielkiego jeziora Lipno. Świetne miejsce na nocleg można znaleźć np. w Horni Plana.
UsuńPozdrawiam
Kris
Byłam tam kiedyś, ale niewiele pamietam..Moze kiedys znow :)
OdpowiedzUsuń