Chorwacja to nie tylko kraj urzekającego wybrzeża - od Istrii, aż do granicy z Montenegro - ale także rozsianych na pobliskich wodach wielu wysp i wysepek. To jedna z niezwykłych atrakcji turystycznych tego regionu i jeden z powodów, dla których ludzie tu przyjeżdżają. Podróżnicy zawsze kochali wyspy i zawsze ich do nich ciągnęło, zawsze mieli jakieś fantazje, wyobrażenia i marzenia o takich miejscach: od przygód Robinsona Crusoe począwszy, a na wakacjach na Mauritiusie w wypasionym hotelu skończywszy. Jak więc przychodzi co do czego i chce nam się uciekać od cywilizacyjnego zgiełku, to właśnie wtedy najczęściej myślimy o jakichś wyspach. Czyż nie? A tu, właśnie tu, w Chorwacji takich miejsc jest naprawdę pod dostatkiem - do wyboru, do koloru. W tej części Adriatyku znajduje się 1246 mniejszych i większych wysp, z tego: 47 jest zamieszkałych, 651 bezludnych, 389 to skały, a 78 rafy. Dla nas wprawdzie to żadna nowina i nic zaskakującego, a i tak zawsze nas tu ciągnie. Jest w tym jakaś magia. Zaczęliśmy kilka lat temu od: wyspy Ćiovo potem był Drvenik Mali, Korćula, po niej Krk, Cres i Losinj, a ostatnio także Hvar. Teraz przyszła kolej na wyspę Brać. Widzę ją każdego dnia z naszej plaży. Jest zaledwie kilka mil na wprost przed nami. Nasz plan jest zatem prosty - jutro tam jedziemy.
Na nadbrzeżnej ulicy Obala kralja Tomioslava w Makarskiej staliśmy już od pół godziny. Tak, na wszelki wypadek, żeby nie spóźnić się na prom. To właśnie dzisiaj spełniamy nasze kolejne marzenie – czyli płyniemy wreszcie na wyspę Brać. Powoli dochodziła ósma, gdy zaczął się załadunek. Najpierw wchodzili piesi, potem duża grupa rowerzystów, a w następnej kolejności dopiero ruszyły samochody. Andrzej skręcił w prawo i po chwili byliśmy już na pokładzie. Tak zaczęła się nasza wyprawa na kolejną adriatycką wyspę. Mamy na to cały dzień i chcemy objechać ją (z przystankami) do dookoła. Teraz jednak póki co, przed nami - godzinny - rejs do Sumartinu.
Na
wyspę Brać można dostać się promem: ze Splitu do Supetaru albo właśnie tak jak
my - z Makarskiej do Sumartinu.
|
W sezonie promy pływają
tu 4 - 5 razy dziennie. Ostatni do Makarskiej
przypływa o dziewiątej wieczorem.
|
Wszystko kosztuje: za auto zapłaciliśmy - 160 kun i po 33 kuny za każdego z nas.
|
Wreszcie opuszczamy Makarską
- płyniemy na wyspę Brać.
|
Szybko
przenieśliśmy się na górny pokład promu – jest co podziwiać. Znowu dużo słońca i
wiatr we włosach.
|
I
tak znaleźliśmy się w porcie Sumartin.
Tu zaczynamy i tu zakończymy dzisiaj po
południu (albo wieczorem) naszą wędrówkę
po wyspie.
|
Brač jest trzecią co do
wielkości wyspą na adriatyckim wybrzeżu, no i jednocześnie największą wyspą Dalmacji.
|
Linia brzegowa wyspy to około
|
Po pół godzinie - jesteśmy na południowym
wybrzeżu. Pod nami, w dole maleńkie miasteczko Bol.
|
Drogi są tu kręte, ale dobrej jakości - w oddali,
na wprost widać wyspę Hwar.
|
Bol - to jeden z
najbardziej znanych nadmorskich kurortów nad Adriatykiem.
|
W tym
rejonie jest około
|
Najbardziej znaną w całej Chorwacji jest plaża Zlatni Rat.
Można ją zobaczyć na wszystkich najlepszych folderach turystycznych świata.
|
Przypływają tu łodzie i statki z całej okolicy. Jeszcze nie
jest tłoczno, bo to dopiero początek czerwca, ale podobno w szczycie sezonu
ciężko nawet palec tu wetknąć.
|
Wracamy na
płaskowyż, a potem przez Gornji Homac, Praźnicę i na koniec wąską, leśną
drogą pchamy się na Vidovą Gorę (
|
Bez trudu
dojechaliśmy tu samochodem – jedynie ostatnie dwieście metrów to spacer w
stronę urwiska.
|
Można tu także wejść pieszo od strony miasteczka Bol.
Podobno da się to zrobić w 5 do 6 godzin
w obie strony.
|
Przy dobrej pogodzie
oprócz Gór Biokovo i Riwiery Makarskiej można przyjrzeć się sąsiedniej wyspie Hvar, a także zobaczyć: Vis,
Biševo, Korčulę, a nawet półwysep Pelješac.
|
Wszystkich
jednak najbardziej wabi widok na cudowną plażę - Zlatni Rat.
|
Trzeba ciągle uważać, chodzimy przecież nad wielkim
urwiskiem. Tam w oddali widać Hvar i zatokę,
w której spędziliśmy cudowne wakacie dwa lata temu.
|
Była
druga po południu gdy wróciliśmy na drogę numer 114. Jedziemy na zachodnią część wyspy.
|
Przed
wioską Loźiśća zjazd stawał się coraz bardziej stromy i wąski. W samochodzie
pojawiły się pierwsze emocje.
|
No
i tak tu się jeździ: czasem wyjdzie na drogę
osioł, a czasem nawet i muł (tak jak widać
to na zdjęciu). Trzeba uważać.
|
Dochodziła
trzecia po południu, gdy dojechaliśmy
wreszcie do Milnej.
|
To ciche i spokojne miasteczko w zachodniej części
wyspy położone nad zatoką, daleko
wciśniętą w głąb lądu. - klasyczny port
dający schronienie.
|
Łatwo stąd wypłynąć wprost na pobliską Soltę, albo też
(jak kto woli) na tor wodny w lewo – na
wyspę Hvar, lub w prawo do Splitu.
|
W
centrum znajduje się duża marina z
nowoczesnym wyposażeniem., a wokół sporo restauracji.
|
Życie toczy się tu w atmosferze i rytmie naturalnego spokoju. Ludzie nigdzie się nie
spieszą, są mili i często się do nas
uśmiechają.
|
Jedziemy teraz do Supetaru, czyli przenosimy się tym razem na półn ocną część wyspy, tę od strony
kontynentalnej.
|
Superat
położony w zatoce św. Piotra, to największe
miasto na wyspie Brać (3.500 mieszkańców) - bezpośrednio połączone linią
promową ze Splitem.
|
Centrum miasta to plac wokół portu promowego, nadmorska
promenada z kawiarniami i restauracjami. A tuż obok kościół św. Piotra.
|
Jest późne popołudnie, czas ruszać w dalszą drogę.
Minęliśmy wielkie rondo na peryferiach Supetaru i tempem spacerowym zmierzamy w stronę Postiry, a potem jeszcze dalej w kierunku Pućiśćy.
|
Raz w górę, raz w dół
prowadzi nas droga nad północnym skrajem wyspy. Od stałego lądu dzieli nas
cieśnina o szerokości od pięciu do
dwunastu kilometrów.
|
Czasami oddalamy się od brzegu,
a innym razem ponowienie do niego wracamy. Jedziemy wśród piniowych lasów, oliwnych gajów, ale także poletek
winorośli.
|
Z drugiej strony cieśnimy jest Omiś, Pisak, Brela i
Baśka Voda, widzę je doskonale, widzę czerwone dachy domów i bielejące
górskie szczyty, które nad nimi dominują.
Cudowny widok.
|
Zatoczyliśmy dzisiaj wielkie koło. Ze stromej góry,
drogą numer 113 zjechaliśmy ponownie do Sumartinu. To początek i koniec naszej drogi; stąd rano
ruszaliśmy w trasę. Czekamy na prom.
|
To
był udany dzień. Andrzej wprowadził auto na prom i już za chwilę odpływamy.
|
Podróż promem w tę stronę jest jeszcze ciekawsza niż
ta poranna. Płyniemy na wprost monumentalnych gór Biokovo, schodzących z
wysoka, wprost od nieba, aż do brzegu błękitnego
morza.
|
Znowu jesteśmy w Makarskiej.
|
Prom wpłynął do zatoki i sunąc powoli wziął kierunek pomiędzy dwie wysokie palmy, stojące na nabrzeżu, na wprost ulicy biegnącej w stronę gór. Stoję z przodu promu - najwyżej jak tylko mogę - spoglądam na miasto i czuję przyjemny powiew wiatru prosto w twarz. Po chwili przyszła Ela i teraz już stoimy tak razem – zapatrzeni, w milczeniu. Czuć jak nadchodzi koniec dnia. Słońce gaśnie powoli za nami i kładzie na zatoce czerwonawe pasemka, a prom majestatycznie zbliża się coraz bardziej do brzegu. Jego dziobowa furta na moich oczach obniża się, aż wreszcie opiera z łomotem o betonowy podjazd i samochody - na pokładzie – jeden po drugim zaczynają odpalać silniki. Rozpoczął się rozładunek. Wszystkie auta skręcały w prawo i ustawiały się w jedno za drugim - na nadbrzeżnej ulicy. Kierowcy czekali spokojnie teraz na pasażerów. Wśród nich z pewnością także był Andrzej. Tego byłem pewien. Ela podała mi rękę i wreszcie zaczęliśmy - w tłoku - schodzić do wyjścia. Na promenadzie dołączyła do nas - zagubiona przez chwilę – Bożena, a niedaleko za przejściem dla pieszych wypatrzyliśmy nasz samochód. Byliśmy znowu w komplecie. Andrzej otworzył bagażnik, wrzuciliśmy plecaki i mogliśmy już teraz ruszać do Baśki. Tak kończył się nasz kolejny dzień.
Ale ja byłam głupia omijając Chorwację szerokim łukiem. Widoki oszałamiające! Aż muszę to zobaczyć na własne oczy! :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, to wyjątkowo piękny kraj. Pozdrawiam.
UsuńKris
Pięknie jest tam... kilka razy latałem i polecam, a zdjęcia... EKSTRA
OdpowiedzUsuńatmosfera.eu