Zamki: Będzin - Ogrodzieniec - Mirów - Bobolice - Olsztyn pod Częstochową.
..................................................................................................................................................................
Były takie czasy, że z Opola do Krakowa jeździliśmy przez Zabrze, Bytom, Będzin i Olkusz. Teraz robi się to inaczej. Dwupasmowa autostrada A4 załatwia wszystko - liczy się szybkość i wygoda. Czas to pieniądz. Może to i dobre, ale z A4 nie da się zobaczyć tego co widać z drogi powiatowej, albo gminnej, a tak szczerze mówiąc z A4 nie da się nic zobaczyć. No chyba tylko tych, którzy z prędkością komety cię doganiają, a potem na wysokości twojego okna z uśmiechem kretyna na twarzy, zamieniają się w znikający punkt. Reszta nie ma przecież wtedy żadnego znaczenia.
Dlatego z sentymentem wróciłem do wspomnień o starej drodze do Krakowa i do widoku zamku po lewej stronie na wzgórku w Będzinie. Zawsze mnie to korciło i zawsze brakowało mi czasu, żeby sprawdzić co tam jest. Czy to jedynie jakaś kupa gruzu, czy też może nędzna atrapa dawnej warowni. I pewnie zapomniał bym o tym, gdyby nie kolejna okazja wyjazdu w tamte strony.
To było w ostatnią niedzielę października. Z samego rana, musieliśmy być w ważnej sprawie w Sosnowcu. I wtedy wróciła myśl o tym zamku w Będzinie. Mieliśmy dla siebie cały dzień, można więc było ruszyć nawet i do Ogrodzieńca, albo jeszcze dalej do Bobolic, a nawet może i do Olsztyna. Byle by tylko pogoda nam dopisała. To była czysta improwizacja, piękna improwizacja, taka z której robią się najfajniejsze rzeczy.
Były takie czasy, że z Opola do Krakowa jeździliśmy przez Zabrze, Bytom, Będzin i Olkusz. Teraz robi się to inaczej. Dwupasmowa autostrada A4 załatwia wszystko - liczy się szybkość i wygoda. Czas to pieniądz. Może to i dobre, ale z A4 nie da się zobaczyć tego co widać z drogi powiatowej, albo gminnej, a tak szczerze mówiąc z A4 nie da się nic zobaczyć. No chyba tylko tych, którzy z prędkością komety cię doganiają, a potem na wysokości twojego okna z uśmiechem kretyna na twarzy, zamieniają się w znikający punkt. Reszta nie ma przecież wtedy żadnego znaczenia.
Dlatego z sentymentem wróciłem do wspomnień o starej drodze do Krakowa i do widoku zamku po lewej stronie na wzgórku w Będzinie. Zawsze mnie to korciło i zawsze brakowało mi czasu, żeby sprawdzić co tam jest. Czy to jedynie jakaś kupa gruzu, czy też może nędzna atrapa dawnej warowni. I pewnie zapomniał bym o tym, gdyby nie kolejna okazja wyjazdu w tamte strony.
To było w ostatnią niedzielę października. Z samego rana, musieliśmy być w ważnej sprawie w Sosnowcu. I wtedy wróciła myśl o tym zamku w Będzinie. Mieliśmy dla siebie cały dzień, można więc było ruszyć nawet i do Ogrodzieńca, albo jeszcze dalej do Bobolic, a nawet może i do Olsztyna. Byle by tylko pogoda nam dopisała. To była czysta improwizacja, piękna improwizacja, taka z której robią się najfajniejsze rzeczy.
Zamek w Będzinie od strony Czarnej Przemszy.
|
Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że nic się tu nie zmieniło. Zamek leży w tym samym miejscu co dziesięć lat temu - czyli na wzgórzu przy ruchliwej drodze nad Czarną Przemszą. Auto zostawiłem w zacienionej uliczce - tak jakby na podgrodziu - i ruszyliśmy w stronę fortecznych murów.
Szybko okazało się, że to nie jest byle co, że to poważna sprawa, a najważniejsze to, że zamek jest prawdziwy, a palce w tym maczał nawet sam Kazimierz Wielki. To on tutaj w miejscu starej drewnianej warowni postawił solidny murowany bastion, który był częścią ówczesnego systemu obronnego. Zamek ma piękną historię, a i sam jest doskonałym świadectwem minionych czasów.
Widok od strony południowej.
|
Żałuję tylko, że nie byłem tu wcześniej i dlatego każdemu kto znajdzie się w tej okolicy polecam tutejszy zamek. Gdy tylko będziecie jechać drogą numer 910 - nie ważne w którą stronę - i zobaczycie na wzgórzu warowne mury, nie zastanawiajcie się. Trzeba - choćby na chwilę tu wpaść – nie pożałujecie. Piękna historia, piękne ekspozycje, a do tego świetni, mili i uprzejmi przewodnicy. Coś nas pcha dzisiaj dalej – nie wracamy więc do domu - jedziemy po prostu przed siebie, tym razem do Ogrodzieńca. Wszystko na czuja, wszystko na nosa – wielka improwizacja.
cdn.
Nie wiedziałem, że w Będzinie jest taki piękny zamek. Muszę go wpisać na długą listę obiektów wartych odwiedzenia :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zajrzałeś na mojego bloga. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKris