Zamki: Będzin - Ogrodzieniec - Mirów - Bobolice - Olsztyn pod Częstochową
..................................................................................................................................................................
O tym co zrobić z tak dobrze
rozpoczętym dniem, musieliśmy zdecydować tu i teraz - na zamku w Będzinie. Albo
ruszamy do domu, albo w kierunku Ogrodzieńca, a to dwie różne strony
świata. Czas i pogoda były najważniejsze, więc usiedliśmy na parkowej ławeczce
pod złotolistnym klonem, gdzie słońce spierało się cieniem. Ela wyciągnęła zawiniątko z ulubionymi kanapkami i zaczęliśmy
śniadaniową rozmowę. Dochodziło w pół do dziesiątej, a więc – jakby na to nie
patrzeć - sporo czasu jeszcze przed
nami. I to był ten najistotniejszy argument. Rysowała się realna szansa na
to, że spokojnie jeszcze przed wieczorem dotrzemy do Olsztyna pod Częstochową.
I to było najważniejsze, o to chodziło. A poza tym, nad nami, ciągle czyste jak
łza niebo i żadnych zwiastunów jakichkolwiek zmian. To była dobra prognoza i
kolejny dobry powód żeby ruszać w trasę. Jedziemy nie ma co,
raz kozie śmierć - może jakoś zdążymy. To taka nasza jesienna spontaniczna
wycieczka.
Ogrodzieniec
|
Przed nami droga po wygiętym na
wschód łuku od Będzina do Olsztyna przez Ogrodzieniec, Mirów i Bobolice. W
sumie pięć zamków - niezła dawka jak na jeden dzień. Takie małe szaleństwo.
Skałki tuż przy zamku.
|
Zamku nie da się przeoczyć. Wystarczy - jadąc autem - rozglądać się po okolicy i wtedy tuż za Ogrodzieńcem po prawej stronie, pojawiają się sterczące kikuty nastroszony wapiennych skałek i zamkowych szkieletów. A potem to już idzie jak z płatka. Ulica Zamkowa poprowadzi każdego nawet zbłąkanego wędrowca do celu.
Monstrualne mury od północy
|
Zamek w Ogrodzieńcu : wabi,
zaprasza i nęci. To niezwykłej urody skamieniały szkielet, monstrum, niczym poturbowany
rycerz z wydziobanymi oczami i oszpeconą twarzą, który zastygł tutaj na
wieki. To także wspomnienie potęgi, błysku ludzkiego geniuszu i dowód
upadku tych co myśleli, że nigdy nie upadną. Jest brzydki i
piękny, odstrasza i zachwyca. Dlatego tu jesteśmy.
Ścieżka na zewnętrznej stronie
|
Jak w każdym porządnym zamku jest
tu: fosa, brama główna, podzamcze, wieża z bramą do zamku górnego,
dziedziniec dolny, dziedziniec mały, budynek na skale, wieża z machikułami
i jeszcze jedna wieża. Jednym słowem prawdziwa forteca.
Zachodnia ściana
|
Pod starym dębem
|
Światło i cienie
|
Wieża na skale
|
Od strony południowej
|
A wokół skalne sztylety.
|
Bastion w całej okazałości.
|
Zamek w cieniu.
|
Zamek w słońcu.
|
Z każdej strony jest inny
|
Mury obronne od wschodu
|
Dziwy natury.
|
Wreszcie pożegnaliśmy Ogrodzieniec i wąską asfaltówką, wśród żółtych i rdzawych pagórków jechaliśmy bez pośpiechu w stronę Kiełkowic, a potem jeszcze dalej do Lgoty Murowanej aż w miejscu gdzie kończył się wysoki sosnowy las wyłoniły się mury kolejnego zamku; tym razem w Mirowie.
Złota jesień
|
Dopiero teraz uzmysłowiłem sobie, że Jura Krakowsko-Częstochowska to niezwykle piękne miejsce. Podróż tutaj nastraja mnie pogodnie i daje wiele przyjemności. Pewnie – zaraz - za kilometr lub dwa, gdzieś na horyzoncie pokaże się zamek w Bobolicach. Już nie możemy się doczekać.
cdn.
Tych zamków nie odwiedziliśmy, musimy nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńPolecam i życzę miłych wrażeń.
UsuńKris
Niesamowicie wygląda ten zamek. U nas jest tyle ciekawych miejsc do zobaczenia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak pięknie wygląda jesienią! I pogoda - marzenie. Doskonała decyzja :) Z każdej strony... piękny.
OdpowiedzUsuńhttp://stopawstope.blogspot.com/2017/04/szlakiem-orlich-gniazd-dzien-4-szukasz_30.html