Grecja

poniedziałek, 3 lipca 2017

Niemcy. Berlin (cz. III.) - czyli, jak było w Poczdamie.

          Kolejny dzień w kalendarzu, miał dopisane niebieskim flamastrem jedno słowo -Poczdam. To nie był przypadek, ustaliliśmy to jeszcze przed wyjazdem. Teraz – chciał , nie chciał -  musiałem sięgnąć do przewodnika i zerknąć w mapę. No cóż, sprawa była prosta, droga też, to niecała godzinka jazdy samochodem od hotelu. Na wszelki wypadek przygotowałem nawigację.
         Wczesnym rankiem prześlizgnęliśmy się, szczęśliwie, najpierw przez centrum Berlina, a potem przemknęliśmy obok ogrodu zoologicznego i terenów targowych  przy Masurenallee,  na drogę wylotową do Poczdamu. Niebo bez chmur i poranne słońce zwiastowały dobry dzień. Wszystko od rana szło po naszej myśli. Ulice nie były przepełnione, więc rozsiadłem się wygodnie w fotelu, a jazda od tej chwili sprawiała  mi prawdziwą przyjemność. Gdy wjechaliśmy do Poczdamu, miasto jakby dopiero budziło się ze snu.  Tutaj także na ulicach panował marazm, co wzmagało we mnie jeszcze większe  poczucie bezpieczeństwa i swobodę w kierowaniu samochodem. To było przyjazne miasto - czułem to. Bez trudu znaleźliśmy parking i w ten sposób pierwszy etap mieliśmy już za sobą. Mogliśmy ruszać  na  nasz wymarzony spacer.
       Poczdam - wbrew pozorom - to dość spore i rozległe miasto. Dla nas jednak nie miało to większego znaczenia. Przyjechaliśmy tu w bardzo konkretnym celu - zobaczyć park Sanssouci i jego skarby.
Poczdam


Dokładny plan naszego spaceru




Mostek na stawie Maschinenteich w parku Sanssouci

Pałac Charlottenhof - dawna, letnia rezydencja księcia Fryderyka Wilhelma



Monumentalny Neues Palais - barokowy pałac w zachodniej części parku


......... zbudowany na zlecenie króla Prus Fryderyka II Wielkiego

......... najpierw był domem gościnnym, a później cesarską rezydencją



.... a od kilku lat jest tu muzeum.

Communs - to budynki gospodarcze (tuż obok pałacu)


........to logistyczne zaplecze  cesarskiego pałacu m.in. : poniszczenia  dla służby, straży i ogrodników.


Park  i jego altany


Nowa Oranżeria - przy Maulbeeralee

..... to neorenesansowy pałac z połowy dziewiętnastego wieku


.... w otoczeniu ładnie zaprojektowanych ogrodów



Pomnik Fryderyka Wilhelma IV



Pawilon chiński - czyli pruskie rokoko zmiksowane z silnymi wpływami architektury azjatyckiej 



....... zbudowany na podstawie szkiców króla Prus Fryderyka II Wielkiego




.... wzbudza ciekawość i zainteresowanie każdego turysty.




Pałac Sanssouci i jego tarasowe ogrody.

........ to rokokowa rezydencja  Hohenzollernów położona we wschodniej części parku.




....... i  tak, jak sama nazwa wskazuje, to miejsce beztroski i jakichkolwiek zmartwień.

Brama Brandenburska w centrum Poczdamu -  przy Luisenplatz



Nauener Tor - to jeden z trzech zachowanych starych wjazdów do miasta.








         Od rana do wieczora, spacer z małymi przerwami. W końcu zmęczenie i głód zapędziły nas do malej knajpki nieopodal Bramy Brandenburskiej. Matador – tak się nazywała, południowo, nie niemiecko. Zapachy od kuchni jednak wabiły i mimo, że to nie moje klimaty, nie mieliśmy już sił by szwendać się dalej po mieście. Wprawdzie lubię południowo, ale tylko na południu, a nie południowo  w Niemczech albo – dla przykładu -  w Polsce. Mam jakieś dziwne uprzedzenie do niemieckiego pomadoro, pesto, carbonara, spinaci albo salmone. Tym razem jednak nie było aż tak źle: ceny do przełknięcia, obsługa dość miła, a jedzenie też niczego sobie. No więc nie będę tego Matadora  chyba źle wspominał .
        Zapłaciliśmy rachunek i kwadrans później wielki Berlin znowu był przed nami. Miasto rozświetlało się milionem neonów z jedną gwiazdą na szczycie wieży przy Alexanderplatz. Tak, to był nasz kierunek i nasza droga tego wieczoru – droga powrotna do  hotelu.





Koniec.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz