Grecja

poniedziałek, 11 listopada 2019

Korona Gór Polski. Idziemy na Wysoka Kopę.

     Tym razem do Bolkowa nie wjechaliśmy, ale wieżę zamku widać było z daleka; z wąskiej drogi, wijącej się pomiędzy wzgórzami. Na terytorium Gór Kaczawskich dotarliśmy od strony wioski o nazwie Lipa, by stamtąd przez Rezerwat Buki Sudeckie, dotrzeć do wsi Komarno, a później pieszo wejść na Skopiec. Tak miał wyglądać nasz pierwszy etap, kolejnej już, wędrówki po Dolnym Śląsku.
    Tak naprawdę, to od jakiegoś czasu chodzimy szlakiem szczytów Korony Gór Polski. Daliśmy się w to wciągnąć i nic nas już chyba nie zatrzyma. Oboje połapaliśmy się, że to genialny sposób spędzania wolnego czasu i poznawania zakamarków tej, bardziej górzystej, części Polski.
    Cztery szczyty mieliśmy już za sobą, a teraz w planie kolejne dwa: pierwszy to właśnie Skopiec (724 m n.p.m.), a drugi to Wysoka Kopa w Górach Izerskich (1126 m n.p.m.).
    Na trzy dni wynajęliśmy pokój w Pobiednej - blisko Świeradowa Zdroju. To dobre miejsce: cisza tu, spokój i stosunkowo łatwo wyjść stąd w góry.
   To jednak nie wszystko. Chcieliśmy ponadto, nieco więcej, połazić po Izerach, wejść na nowe szlaki i zrelaksować się na maxa. Dlatego Ela wymyśliła, nadprogramowo, wyprawę na naleśniki do Chatki Górzystów na odległej Hali Izerskiej – pi razy drzwi jakieś 8 kilometrów w jedną stronę. A na koniec to już ja, żeby sensownie dopełnić nasz plan, dorzuciłem - w drodze powrotnej do domu - zamek Grodziec.
    Takie to były te nasze plany, a co z tego wyszło zobaczcie sami…

Dolnośląskie drogi



Komarno - przy kościele w lewo



Pięknie tu.


Góry Kaczawskie - na szlaku. 






 … w oddali za nami -  Rudawy Janowickie



No i wreszcie na szczycie - Skopiec zdobyty



Ta zwykła droga poprowadziła nas w stronę Jeleniej Góry.


Dworek Saraswati - nasza baza na kolejne trzy dni. 





Ciekawostka - nazwa pensjonatu pochodzi od imienia matki obecnego właściciela tej posiadłości, Amerykanina hinduskiego pochodzenia i nawiązuje do czczonej bogini ksiąg i umiejętności, opiekunki nauki i sztuki.



Coś z historii - dom powstał w roku 1926 i należał do niemieckiej rodziny Richter - właścicieli przedwojennej fabryki I.G.Schiller Mechanische Pluesch- und Schuhstof-Fabrik.

Cicho tu i spokojnie - na uboczu wsi, w środku ładnego parku.





Na każdym kroku art-deco - mój ulubiony.



Styl z okresu 1919 - 1939 w: architekturze, malarstwie, grafice oraz urządzaniu wnętrz. 















... cudne poranki, zaraz po śniadaniu ruszyliśmy w góry






Jak to dobrze, że dołączyła do nas Madzia.



 … a tu wszędzie są jagody.



Celownik ustawiliśmy na Wysoką Kopę - 1126 m n.p.m.



Wbrew pozorom to nie jest zbyt trudne podejście. 










No i w końcu dotarliśmy, kolejny szczyt zaliczony. 






W drodze powrotnej.



 … co za widok!!! Kopalnia kwarcu " Stanisław"


Jeszcze tylko chwila i ruszamy dalej. 






I wreszcie doszliśmy do Świeradowa. 



 …, a teraz czas  na kawę, idziemy  do Bohemy.






To już kolejny dzień i kolejna wyprawa w góry - kierunek Hala Izerska. 



 Na wyrębie.



Pierwszy etap za nami.



Stąd już blisko do miejsca, gdzie szlak czerwony schodzi się z niebieskim.








Wreszcie wyszliśmy na wielką łąkę - ponad 7 kilometrów zostało za nami.


Sina droga.



Oto prawdziwy cel naszej dzisiejszej  wyprawy - Chatka Górzstów na Hali Izerskiej, dawny budynek szkoły z roku 1938. 



Tu przyszedł czas na  prawdziwą ucztę. Dostaliśmy w schronisku, najlepsze w całych Sudetach, naleśniki z jagodami - boskie, niebo w gębie. 



I tak skończyła sie nasz przygoda z Izerami, Świeradowem i Saraswati. 



W drodze do Opola zrobiliśmy przystanek - … w ciekawym miejscu. 



To zamek Grodziec - późnogotycka forteca na szczycie bazaltowego, stromego wzgórza - na wysokości 398 m n.p.m.


Serpentynami, od małego wiejskiego kościołka powoli, powoli wjechaliśmy na szczyt.







…, a to już na dziedzińcu.



…, sporo się tu dzieje; zarówno w sprawach renowacji jak i życia kulturalnego - impreza za imprezą. 








Słów kilka o początkach - w 1175 roku Grodziec wraz z zamkiem był własnością księcia śląskiego Bolesława I Wysokiego - wnuka Bolesława Krzywoustego 







…, bez trudu mogliśmy zajrzeć, niemalże w każdy kąt.



Nikt nas nie oprowadzał i nikt nie pilnował - to świetny sposób na zwiedzanie. Czasem tylko zerkałem do własnych notatek. 







Tu z wysoka wszystko doskonale widać. Całość zamku to nieregularny sześciobok, w którym najważniejsze są: pałac główny (tzw. palatium), wieża północna i na południowej stronie potężny donżon. 



... myślę, że to jeden z najciekawszych zamków w Polsce




     Gdybyśmy wierzyli bezgranicznie w prognozy pogody, nigdy nie powinniśmy byli wybrać się w tę podróż. Internetowe zwiastuny wygrażały nam, wszystkim, co najgorsze. Na ekranie komputera pojawiały się wyłącznie: czarne i sine chmury, gromy i błyskawice oraz ciągłe ulewy. Po prostu istna zgroza, wszystko, co powinno było nas zniechęcić. A jednak zrobiliśmy inaczej. Pogoda to pogoda, zawsze jakaś jest. Tym bardziej, że w życiu jak to w życiu często bywa: prognozy sobie, a w praktyce zupełnie co innego. Z jednej strony zapowiedzi i ostrzeżenia, a z drugiej natura, która i tak rządzi się swoimi prawami. A, że my naturę szanujemy, więc bez psioczenia ( właściwie przygotowani) wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy z uśmiechem na ustach na zachód.
     I już sam nie wiem jak to się stało, ale los się do nas uśmiechnął i słońce zaświeciło nad naszymi głowami. Udało nam się. Zaliczyliśmy: Skopiec (724 m n.p.m.), Wysoką Kopę (1126 m n.p.m.), Rozdroże Izerskie, Halę Izerską, Pobiedną, Świeradów i zamek Grodziec. Niezapomniane chwile.

#górykaczawskie #zamekgrodno #wysokakopa #skopiec #halaizerska #chatkagórzystów #góryizerskie #górykaczawskie #świeradówzdrój #wysokakopa

2 komentarze: