Kiedyś w Warszawie bywałem regularnie. Był jednak i taki czas, że także tam mieszkałem. No, ale to było dawno i to była inna Warszawa. Tak mi się przynajmniej zdawało, gdy przyszedł mi do głowy pomysł, że może warto byłoby, któregoś dnia wybrać się na spacer po stolicy. Ela chwyciła to w lot i szybko rozgadała po najbliższej rodzinie. Nie zdziwiłem się więc, gdy w sobotę zjawiła się jej kuzynka z mężem, a temat wylazł na powierzchnię już po drugim piwie. Godzinę później wszystko było dogadane. Zapomniana dotąd Warszawa wróciła na tapet. Aż wstyd, taka była konkluzja; jeździmy i łazimy sobie po Londynie, Pradze, Berlinie czy Rzymie, a Warszawa wyleciała nam zupełnie z głowy. Naprawdę wstyd. Tak wyszła na jaw nasza ignorancja i grzech zaniedbania. Jedziemy więc do Warszawy z wyrzutem sumienia, poczuciem winy i chęcią poznania jej od nowa. Postanowione.
Było nas czworo: Bożena, Ela, Andrzej i ja, gdy o wpół do siódmej rano wsiedliśmy w Opolu, w błyszczące od porannego słońca pendolino. Trzy godziny później staliśmy już z bagażami przed Pałacem Kultury, a umówiony hotel mięliśmy na ulicy Zgody - w zasięgu rzutu beretem. Przed nami dwie noce i trzy dni szwendania się po mieście. Taki był pomysł na przypomnienie sobie, tak bardzo zapomnianej, przez nas Warszawy.
…………………………………………………………………………………………………………….
Dzień pierwszy: ul. Marszałkowska (PKiN) – ul. Złota – aleja Jana Pawła II – rondo ONZ – Prosta – rondo Daszyńskiego – ul. Przyokopowa (Muzeum Powstania Warszawskiego) – ul. Grzybowska – ul. Żelazna – ul. Chłodna – aleja Jana Pawła II (Hala Mirowska) – ul. Dzielna (Pawiak) – ul. Danielewicza (Polin – Muzeum Historii Żydów Polskich) – pałac Krasińskich - plac Bankowy – Ogród Saski.
Było nas czworo: Bożena, Ela, Andrzej i ja, gdy o wpół do siódmej rano wsiedliśmy w Opolu, w błyszczące od porannego słońca pendolino. Trzy godziny później staliśmy już z bagażami przed Pałacem Kultury, a umówiony hotel mięliśmy na ulicy Zgody - w zasięgu rzutu beretem. Przed nami dwie noce i trzy dni szwendania się po mieście. Taki był pomysł na przypomnienie sobie, tak bardzo zapomnianej, przez nas Warszawy.
…………………………………………………………………………………………………………….
Dzień pierwszy: ul. Marszałkowska (PKiN) – ul. Złota – aleja Jana Pawła II – rondo ONZ – Prosta – rondo Daszyńskiego – ul. Przyokopowa (Muzeum Powstania Warszawskiego) – ul. Grzybowska – ul. Żelazna – ul. Chłodna – aleja Jana Pawła II (Hala Mirowska) – ul. Dzielna (Pawiak) – ul. Danielewicza (Polin – Muzeum Historii Żydów Polskich) – pałac Krasińskich - plac Bankowy – Ogród Saski.
…………………………………………………………………………………………………………….
Dzień drugi: rondo Dmowskiego – ul. Marszałkowska – plac Zbawiciela – plac Unii Lubelskiej – Belweder – Łazienki – Aleje Ujazdowskie – park Ujazdowski – ul. Wiejska (Sejm) – plac Trzech Krzyży - rondo Charles’a de Gaulle’a – most Poniatowskiego – Solec – ul. Ordynacka – Nowy Świat – (wieczorny spektakl w teatrze Polonia –„Ich czworo”)
Dzień drugi: rondo Dmowskiego – ul. Marszałkowska – plac Zbawiciela – plac Unii Lubelskiej – Belweder – Łazienki – Aleje Ujazdowskie – park Ujazdowski – ul. Wiejska (Sejm) – plac Trzech Krzyży - rondo Charles’a de Gaulle’a – most Poniatowskiego – Solec – ul. Ordynacka – Nowy Świat – (wieczorny spektakl w teatrze Polonia –„Ich czworo”)
…………………………………………………………………………………………………………….
Dzień trzeci: Nowy Świat do pomnika Mikołaja Kopernika – Krakowskie Przedmieście ( kościół Świętego Krzyża, Uniwersytet Warszawski ) – Pałac Namiestnikowski – kolumna Zygmunta – Zamek Królewski – Rynek Starego Miasta – pomnik Małego Powstańca – ul. Miodowa - ul. Senatorska – Teatr Wielki – plac Piłsudskiego – Grób Nieznanego Żołnierza – Zachęta – Filharmonia Narodowa.
Dzień trzeci: Nowy Świat do pomnika Mikołaja Kopernika – Krakowskie Przedmieście ( kościół Świętego Krzyża, Uniwersytet Warszawski ) – Pałac Namiestnikowski – kolumna Zygmunta – Zamek Królewski – Rynek Starego Miasta – pomnik Małego Powstańca – ul. Miodowa - ul. Senatorska – Teatr Wielki – plac Piłsudskiego – Grób Nieznanego Żołnierza – Zachęta – Filharmonia Narodowa.
Dworzec w Opolu godzina 6.30 - ruszamy.
|
Pałac Kultury i Nauki- widok z ulicy Złotej.
|
Miasto z góry
|
Rzeczywiście wiele się tu zmieniło.
|
Tym razem widok- także - ze Złotej, ale od strony Emilii Plater.
|
Rondo ONZ i jego okolice
|
W tym miejscu ulica Prosta spotyka się z Wronią.
|
……. i tak dotarliśmy do ronda Daszyńskiego
|
Muzeum Powstania Warszawskiego.
|
Szklane ściany na Grzybowskiej.
|
Kościół Andrzeja Apostoła
|
Na al. Jana Pawła II
|
Pawiak - pomiędzy Dzielną i Pawią.
|
Polin - Muzeum Historii Żydów Polskich
|
Jan Karski z żonkilami.
|
Ogród i pałac Krasińskich
|
Na placu Bankowym
|
Błękitny Wieżowiec.
|
Ogród Saski - w popołudniowym słońcu.
|
I znowu na Marszałkowskiej - tym razem w drodze do hotelu.
|
Warszawa nocą - z naszego okna.
|
Kolejny dzień, wczesnym rankiem. To tu Aleje Jerozolimskie krzyżują się z Marszałkowską
|
Plac Zbawiciela
|
..... i dalej pieszo do Unii Lubelskiej
|
Belweder
|
Urząd Rady Ministrów
|
Spotkanie z Chopinem
|
.... a teraz spacer po Łazienkach
|
Park za parkiem, tym razem Ujazdowski
|
Sejm Rzeczypospolitej.
|
....... strażnicy, czerwone światła i szlabany (czyżby stan oblężenia)
|
Kancelaria Prezydenta RP.
|
Na ulicy Wiejskiej.
|
.... i tak nas pognało na plac Trzech Krzyży - na schodki pod pomnik Witosa.
|
Po palmą - tu spotykają się Nowy Świat i Aleje Jerozolimskie.
|
Rondo i pomnik gen Charles"a de Gaulle"a.
|
…….. i mimo zmęczenia ruszyliśmy jeszcze na most Poniatowskiego.
|
Widok na Stadion Narodowy.
|
..... no i wreszcie wylądowaliśmy pod mostem.
|
Na Solcu
|
Muzeum Fryderyka Chopina ( Okólnik 1)
|
........ i czas już najwyższy na jakiś obiad
|
Dzień trzeci - zaczynamy od spotkania pod pomnikiem Napoleona, na placu Powstańców Warszawy.
|
Przez Nowy Świat na Krakowskie Przedmieście.
|
Kościół Świętego Krzyża
|
Pod pomnikiem Kopernika
|
Uniwersytet Warszawski
|
Przed Bristolem
|
Pałac Prezydenta RP
|
Zamek Królewski
|
Po prawej - kościół św. Anny
|
........... no i wreszcie Stare Miasto
|
Na zamkowym dziedzińcu.
|
Kolumna Zygmunta.
|
Rynek Starego Miasta.
|
U Fukiera.
|
Pomnik Jana Kilińskiego
|
Mały Powstaniec - na Podwalu.
|
Aleja Solidarności
|
…. i zza drzew wyłoniła się Warszawska Nike - przeniesiona tu kiedyś z placu Teatralnego
|
Hotel Bellotto na Senatorskiej
|
Teatr Wielki - zostajemy tu na kawę.
|
Pałac Jabłonowskich pryz Senatorskiej 16
|
Na placu Piłsudskiego
|
Przed Grobem Nieznanego Żołnierza
|
Filharmonia Warszawska
|
…. no i to koniec naszego spaceru po Warszawie, jeszcze tylko idziemy na obiad do Sphinxa, a potem na dworzec i wracamy do domu.
|
Ktoś powie, że to takie banalne, trywialne. I, że co z tego niby ma wynikać? Że warto albo nie warto, albo może nawet, że czas stracony, że góry, Mazury to już jest coś, nie mówiąc o Grecji, Italii, Tajlandii albo jakiejś tam Kalifornii. Ale, żeby do Warszawy? I to aż na trzy dni? Mówię o tym, bo widziałem taki jeden ironiczny uśmieszek. I nawet nie zbił mnie z tropu. Zostawiłem go, bez jednego słowa, bo nic nie był wart. Mój problem był inny i nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić. Ale najkrócej – to po prostu mi się zatęskniło. Nie widziałem Warszawy od lat i chciałem spotkać się z nią na każdej ulicy. Tak normalnie i to tyle. Oto moja tajemnica.
Było rewelacyjnie. Tak jakby miasto wiedziało, że przyjedziemy. Bez korków, tłoku, bez zgiełku, bez protestów, marszów, kordonów i politycznych spektakli. Wiosennie, zielono i tulipanowo, tętniło miarowym pulsem, ludzi chodzących za swoimi myślami. Nowe-stare miasto z tramwajami znikającymi za kolejnym zakrętem i z koroną nowych buldnigów, które wystrzeliły - nie wiadomo kiedy - pod samo niebo.
Zrobiło się sentymentalnie i odkrywczo, bo znalazłem oazy zieleni, których do tej pory nie znałem. I odnalazłem coś jeszcze, teatr za który razem z Elą tęskniliśmy. Wieczór u Jandy w Polonii był boski. Aż wstyd się przyznać, bo w głowie była odległa „Biała bluzka” sprzed lat, a teraz taka okazja - „Ich czworo”.
Zrobiło się sentymentalnie i odkrywczo, bo znalazłem oazy zieleni, których do tej pory nie znałem. I odnalazłem coś jeszcze, teatr za który razem z Elą tęskniliśmy. Wieczór u Jandy w Polonii był boski. Aż wstyd się przyznać, bo w głowie była odległa „Biała bluzka” sprzed lat, a teraz taka okazja - „Ich czworo”.
I dobrze, że nam się ta Warszawa zdarzyła.