Grecja

wtorek, 7 stycznia 2020

Skarby Dolnego Śląska. Zamek Karpniki.

          Śniadanie w pałacowej restauracji mieliśmy wykwintne. Pora najwyższa była, więc żegnać się z Wojanowem. Znowu w drogę. Bez pośpiechu, ale jednak – wracamy do Opola. Tym razem, ponownie czas był naszym sprzymierzeńcem. Mieliśmy przed sobą prawie cały dzień, a to dawało nam komfort i możliwość zatrzymania się tu i ówdzie. A ciekawych miejsc na tej trasie naliczyłem co najmniej kilka. Gadu, gadu i padło wreszcie na małą wioskę Karpniki.
     Na miejscu mięliśmy szansę zobaczyć dwa ciekawe obiekty: pierwszy to Pałac Dębowy, a drugi to neogotycki zamek. To rzeczywiście mogło być interesujące.
    Droga była wąska, ale gładka jak stół, z łagodnymi zakrętami pośród pól, łąk, lasów i stawów w otoczeniu zielonych pagórków.
    Dość szybko znaleźliśmy się na miejscu i równie szybko spotkało nas tu rozczarowanie. Niczego nieświadomi zatrzymaliśmy się przed zamkniętą na siedem spustów bramą Pałacu Dębowego – odnowionej i zachwalanej rezydencji z drugiej połowy dziewiętnastego wieku.
    Nadzieja z folderu prysnęła jak bańka mydlana. Szkoda, bo rekomendacja na stronach Fundacji Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej była naprawdę zachęcająca. Nikomu jednak nie zdradzę, co pomyślałem wtedy o właścicielu pałacu, który znajduje się w rejestrze odnowionych pomników historii pod patronatem Prezydenta RP i którego nie mieliśmy prawa obejrzeć (nawet z zewnątrz). Szczerze mówiąc nie mam ochoty nawet tego komentować. Ela wzruszyła ramionami, wsiedliśmy do auta i po prostu odjechaliśmy

Zamek Karpniki




     Z wąskiej, wiejskiej drogi, wysadzanej dorodnymi lipami dostrzegłem zamkową wieżę. Skręciłem w prawo w jeszcze bardziej wąską uliczkę i wtedy pokazały się mury neogotyckiej rezydencji: imponujące i zachęcające - do bliższego poznania. Serce zabiło mi mocniej – bo to naprawdę było coś!




    Odnowiony neogotycki zamek, przyległy park i pobliski staw tworzyły obraz kompletny. Były doskonalą wizytówką znajdującego się tu hotelu; no właśnie hotelu. - Niech to diabli – pomyślałem. – Czyżbyśmy znowu mieli pecha. - Chodź idziemy sprawdzić – drżącym głosem wydusiła z siebie Ela.


     Gdy tylko stanęliśmy na kamiennym moście, miałem w sobie przeczucie, że tym razem wszystko ułoży się dobrze. Przekroczyliśmy próg i nastała jasność, a obawy i wszelkie podejrzenia odeszły natychmiast bezpowrotnie. Dwie panie z recepcji załatwiły wszystko: uśmiechnięte, urocze, uprzejme i pełne dobrej woli dały nam swoiste carte blanche. Z poszanowaniem prywatności gości hotelowych, mogliśmy czuć się swobodnie. Zamek był nasz. I tak to wróciła do mnie wiara w dobrego człowieka.         

Historia zamku sięga głębokiego średniowiecza . 



… w dziewiętnastym wieku stał sie własnością królewskiej rodziny Hohenzollernów. 


..., a jego ostateczny wygląd , to skutek przebudowy z roku 1846. 





Dziedziniec zamkowy jest częścią restauracji i podobno nie jest udostępniony dla zwiedzających; dla nas jednak zrobiono wyjątek.












Zamek jest ładnie położony w dobrze utrzymanym parku krajobrazowym, w sąsiedztwie stawów i okolicznych lasów.







Obecnie: to własność prywatna z przeznaczeniem na działalność hotelową, doskonale
odresturowany - majstersztyk.

Droga do Bukowca

    Najbliższą noc chcieliśmy spędzić we własnym łóżku i we własnym mieszkaniu, wiec o pozostaniu w zamku nie było mowy. Kusiło nas, ale mieliśmy jeszcze tego popołudnia poważne zobowiązanie. Przyrzekliśmy więc sobie, że jeżeli kiedykolwiek i z jakiegokolwiek powodu, wybierzemy się jeszcze w te strony, to rezerwację na pewno zrobimy w zamku Karpniki.
     Przed nami jeszcze krótki przystanek w Bukowcu, a potem na chwilę w Kowarach i jazda bez przerwy do naszego Opola.

Piękne jest to pogórze, Kotlina Jeleniogórska i Rudawy Janowickie.




4 komentarze:

  1. Rzeczywiście jest się czym zachwycać! Z zewnątrz wygląda imponująco, ale wnętrza to bajka! I ciekawą ma historię. Poczytałam na stronie hotelu. Dzięki za fajną wyprawę:)))

    OdpowiedzUsuń